Frustracja, zniechęcenie i brak motywacji towarzyszą wszystkim tym, którzy próbują przebić się w mediach społecznościowych ze swoimi postami, a jednak wyświetleń i obserwujących nie przybywa. Dlaczego tak się dzieje?
Henderson Stuart podzielił się kiedyś bardzo słuszną uwagą: „Prowadzenie biznesu bez reklamy jest jak puszczanie oka do dziewczyny po ciemku. Nikt poza nami nie wie, co robimy”. Ten cytat oddaje również filozofię działań w social mediach. Same akt publikowania nie oznacza, że jesteśmy rzeczywiście aktywni i wychodzimy na przeciw odbiorcom. Wrzucenie postu do sieci nie wystarcza, bo musimy uwzględnić jeszcze sposób wykonania, czas czy miejsce publikacji. Poza tym social media to ludzie, z którymi budujemy relacje i dzięki temu zwiększamy ich zaangażowanie.
Dosyć tych ogólników, pora na konkrety. Oto powody, dlaczego Twoje posty nie cieszą się zainteresowaniem odbiorców?
Uboga grafika
Gdy zaczynamy rozwijać profil czy to na Instagramie czy LinkedInie, powinniśmy dużą uwagę skierować na identyfikację wizualną. W pewien sposób nasze szablony powinny się wyróżniać na tle innych, aby po czasie stały się naszą wizytówką i odbiorcy od razu skojarzyli je z naszą kancelarią. Niestety bardzo często spotykam się z sytuacją, że na wielu profilach są te same stockowe zdjęcia, natomiast brakuje zdjęć samych prawników czy przyciągających uwagę grafik z logo kancelarii.
Źle określona grupa docelowa
Zakwalifikowałabym ten podpunkt do błędów strategicznych, bowiem każdy kanał skupia zupełnie inną grupę odbiorców. W zależności od tego jakie usługi świadczymy i do kogo je kierujemy, decydujemy się na kanał, w którym znajdziemy naszą grupę docelową klientów.
Dlatego jeżeli jesteśmy specjalistami od prawa rodzinnego, to lepsze efekty osiągniemy na Facebooku niż na LinkedInie. Tak samo prawnicy z działu M&A raczej nie mają czego szukać na Tik Toku, gdzie spotkać można głównie nastolatków i 20-latków. Ale już specjaliści od prawa własności intelektualnej i nowych mediów, mogą jak najbardziej rozważyć założenie tam profilu.
Nieciekawy temat
Nieważne jak bardzo interesuje Cię dane zagadnienie z teorii prawa, bo liczy się to, czego chcieliby się dowiedzieć Twoi potencjalni klienci. Dlatego zwracaj uwagę na historyczne statystyki Twoich postów. Może się okazać, że niektóre z nich cieszyły się większym zainteresowaniem i to właśnie na podobnych zagadnieniach powinieneś się skupić.
Na końcu zawsze liczy się wartościowy content – czyli treści aktualne, opisujące realny problem, z którymi może identyfikować się Twój odbiorca. Jeżeli nie do końca wiesz, co interesowałoby Twoich obserwujących, po prostu ich o to zapytaj – stwórz ankietę z propozycjami. Możesz też eksperymentować z postami (do czego ogromnie zachęcam) i podpytywać, czy przekazana wiedza jest przydatna i czy chcą więcej takich postów.
Niezaangażowani odbiorcy
Wchodzenie w interakcje z innymi osobami w mediach społecznościowych to główna idea przyświecająca ich powstaniu. Chociażby na Instagramie trudno jest zwiększyć zasięg, gdy nie komentujemy i nie reagujemy na posty innych. Jeżeli jesteśmy bierni, to dlaczego inni mieliby być aktywni pod naszymi postami? Algorytm jest tak skonstruowany, by promować konta, które wśród swoich obserwujących cieszą się powodzeniem – tzn. generują interakcje.
Jak można zwiększyć zaangażowaniem odbiorców? Poza wspomnianymi aktywnościami pod postami innych, możemy np.: odpowiadać na stories, pisać wiadomości, zadawać pytania, udostępniać czyjeś posty, polecać profile, robić ankiety, prowadzić Live’y i organizować Q&A.
Brak CTA
CTA (call-to-action) to prosty komunikat skłaniający do określonego działania. Przeważnie spotkamy go na końcu postu i może brzmieć następująco: „Podziel się w komentarzu swoją opinią na ten temat” albo „Jeżeli Ci się podobało, zostaw Like”.
Ten zabieg skraca dystans i skłania do podjęcia decyzji, żeby polubić, udostępnić lub skomentować nasz post. A im więcej takich aktywności pod naszym postem, tym więcej będziemy mieć wyświetleń i post dotrze do większej liczby osób. Dlatego nie zapominaj o tak małym szczególe jak CTA.
Niesprzyjający czas publikacji
The last, but not least to godzina, w której publikujemy. Teraz musimy się wczuć w sytuację naszego odbiorcy. Jak może wyglądać jego standardowy dzień i kiedy ma czas na przeglądanie mediów społecznościowych. Może w drodze do i z pracy zajrzy na Faceboooka. Albo w porze lunchu na LinkedIna.
Niesprzyjające godziny publikacji są różne w zależności od pory roku oraz tego z jaką grupą docelową mamy do czynienia. W końcu inaczej piątkowy wieczór będzie spędzał singiel, a inaczej rodzic. Jeżeli świadczymy usługi w innych krajach, oczywiście powinniśmy brać pod uwagę także strefę czasową i przyzwyczajenia danej społeczności.
Mam nadzieję, że moje uwagi były pomocne. Zachęcam Cię do lektury kolejnych artykułów z kategorii marketing prawniczy i do obserwowania profilu Liczi LEX na LinkedInie.
Jeżeli potrzebujesz wsparcia strategicznego w obszarze sprzedaży usług prawnych i marketingu prawniczego, skontaktuj się ze mną, aby usprawnić Twoje działania.
Fot. www.pexels.com